s

Alienum phaedrum torquatos nec eu, vis detraxit periculis ex, nihil expetendis in mei. Mei an pericula euripidis, hinc partem ei est. Eos ei nisl graecis, vix aperiri consequat an.

Dekada.

Dekada

Czerwony Fortepian powstał jako eksperyment. W dobie wszechogarniającego zachwytu możliwościami Internetu, gdy na znaczeniu zyskiwały social media, w połowie 2013 roku stał się nieśmiałym antidotum na życie w sieci. Za cel – na początku  wyłącznie dla sprawdzenia czy w ogóle ludzie zainteresowani są jeszcze życiem towarzyskim „w realu” – był małym klubem w piwnicy budynku na ul. Bodzentyńskiej 9. Tam było miejsce dla ok 100 osób i to w największym tłoku. Sądziliśmy, że to wystarczy, że panuje zbyt duży odwrót od spotkań „na żywo”, ze te kilkadziesiąt miejsc siedzących i maleńki taneczny parkiet, z równie mikroskopijną sceną, to będzie aż nadto na potrzeby tej garstki gości, którzy do nas zajrzą. Tymczasem mniej więcej po roku już wiedzieliśmy, że założenie było błędne. W 2015 jeszcze wciąż „upychaliśmy” (dosłownie) publiczność koncertową w klubowej salce, znosiliśmy dzielnie kosmiczne niedogodności ciasnoty za barem, o zapleczu nie mówiąc, z podziwem patrząc na cierpliwych klientów zarówno w kolejce do baru , jak i  do… toalety. Jednej jedynej.  To, że udało nam się na scenie wielkości większego stołu zmieścić kilkuosobowe zespoły to w ogóle był cud, ale tak, artyści i to pierwszej rangi, chcieli u nas występować. Klub stał się powoli naszym domem. Dużo się działo, weekendy mieliśmy wypełnione tanecznymi imprezami, a inne dni tygodnia – koncertami, spotkaniami, literackimi odczytami, poetyckimi warsztatami. Zaczęła doskwierać ciasnota. Jednak przez kolejny rok nie mieliśmy odwagi szukać lokalu większego, bo wiadomo – czynsze, trudna branża, brak ludzi do pracy – słowem mnóstwo elementów zniechęcających. Jednak po Sylwestrze 2017 roku, gdy ciasnota przewyższyła wszelkie dotychczasowe, klamka zapadła. Szukamy dużego lokalu, wyprowadzamy się! Od decyzji, która ostatecznie została przypieczętowana w lutym 2018 roku, do wyprowadzki w sierpniu 2018 upłynęły kolejne, szalenie trudne miesiące. Miesiące ciągłej pracy w starym klubie z równoczesną ciężką już pracą przy adaptacji nowego lokum. Chociaż miedzy Bogiem a Prawdą to lokum nie było takie zupełnie nowe: lokal na Piotrkowskiej 12 miał w Kielcach długa historię, począwszy od legendarnej „Havany”, przez kolejne Efekt Motyla, Luwr, Opium… O ile Havana była tam dosyć długo, o tyle pozostałe miały historię krótsze niż 2 lata. Nad lokalem ciążył przesąd ze żaden klub nie może się tam utrzymać. No tak, tak to wyglądało z punktu widzenia klientów, którzy wciąż odkrywali nowe miejsca pod tym samym adresem i którzy – tak sądziliśmy – mieli po prostu problem z identyfikacja kolejnych klubów w tym samym miejscu. Wystartowaliśmy 31 sierpnia 2018 roku. Przy pełnej, nabitej do ostatniego miejsca dużej, dwupoziomowej Sali! W rotacji odwiedziło nas wtedy 790 osób, co dla nas było ilością niewyobrażalną!  W takim frekwencyjnym „dobrobycie” trwaliśmy aż do końca lutego 2020. Z dnia na dzień 8 marca 2020 zamknięto wszystkie kluby, całe życie zamarło. Pandemia koronawirusa i kolejne decyzje rządowe odebrały nam miejsce pracy, zmusiły do zwolnienia ludzi. Gdy czasami przychodziliśmy do zamkniętego na głucho klubu oboje nie kryliśmy wzruszenia patrząc na kurzący się czerwony fortepian, na zakurzony bar, na pozostawione jakby w pośpiechu pokrojone owoce…  Czekaliśmy. Trzęsąc się ze strachu, bo socjologowie przepowiadali, ze po pandemii nic już nie będzie takie samo, a  raz zamknięty w domu człowiek w zasadzie nauczy się żyć w takim właściwe społecznym odosobnieniu. Docelowo dla nas oznaczało to, ze zaciągnięty na remont potężny kredyt będziemy spłacać z niewiadomych dochodów, wszak wtedy żadnych innych nie mieliśmy. Przyszłość była czarna, jednoznaczna, minorowa, depresyjna. Potem gdy nastąpiło rozluźnienie restrykcji mieliśmy obawy czy faktycznie jest sens klub na nowo otwierać, czy podejmować wysiłek, czy ludzie zbyt wystraszeni pandemia w ogóle wyjdą z domów… Okazało się, ze natura ludzka, ten pęd  do bycia w społecznym stadzie, potrzeba widzenia na żywo  innego człowieka, obcowania z nim, jest na tyle silna, ze już pod koniec 2021 roku klub działał normalnie. Owszem, z restrykcjami i zasadami narzuconymi przez właściwe organy, ale to w ogóle nie przeszkadzało naszym gościom. Potrzeba zabawy była potężna! Nastąpiło totalne odreagowanie, epicki rozmach imprez  zaś dał nam nowego kopa do działania. Nastąpiło nowe otwarcie. Dwupoziomowy klub z salą restauracyjną, przejściem do hotelu stał się dla wielu naszych klientów punktem obowiązkowym coweekendowych wypadów.   Na początku 2022  roku widać było, ze ten lokal, który miał być dla nas finałem biznesowych ambicji, znów jest za ciasny. Ze jest potrzeba zdywersyfikowania oferty dla dorosłych, a także – a to była dla nas nowość – dla bardzo młodych gości. Szczęśliwie złożyło się jesienią 2022, ze mieliśmy możność przejąć drugi lokal o podobnym charakterze, na dodatek pod tym samym adresem. I tak powstała Sala Piwnice Czerwonego Fortepianu, miejsce z tą samą ofertą, ale darmowym wstępem. Miejsce nieco mniejsze niż Duża Sala, ale za to nawiązujące do starego klubu, tego z Bodzentyńskiej. Pierwszą dekadę działalności, jesienią 2023 zamykaliśmy więc już z „podwójnym” Czerwonym Fortepianem. Dywersyfikujemy ofertę muzycznie, przez co klienci mogą sobie wybierać  jak zamierzają się danego dnia bawić: czy w rytmie rnb czy disco. Czy wolą stare hity czy nowe utwory.  Co tydzień mają możliwość wyboru i wybierają, czasami korzystając z obu sal naprzemiennie przez całą noc… 😊

Co dalej? Nie wiemy. Czerwony Fortepian jest dynamicznym, trochę samodzielnym organizmem, w którym pomysły rodzą się same. Jeśli kompletnie nie mam wizji co zaproponować, to nagle pojawia się ktoś, coś, co inspiruje lub proponuje współpracę. Ale nie cierpimy na niedobór pomysłów, jest wręcz przeciwnie. Obawiamy się raczej, ze życia nam nie starczy, żeby je w Czerwonym Fortepianie wszystkie zrealizować…